Witajcie w 2024 roku! Fajnie, że widzimy się już trzecią zimę. Dzisiaj będzie trochę o postanowieniach noworocznych, a właściwie o jednym, które będzie nie tyle postanowieniem, co determinatorem nadchodzacego roku. A co to takie będzie? Dowiecie się poniżej.
Im dłużej pracuję z moją głową i karmię się różnymi treściami, tym bardzo skłaniam się ku refleksji, że sami wybieramy to, jak reagujemy i postrzegamy to, co nas spotyka. Dlatego też w 2024 wybieram, że będę reagować lepiej. Na zmiany, na trudności, na gorszy dzień, czy pogodę. Zdecydowałam, że będę szukać w tym tego, co pozytwne, dobre albo chociaż niezłe.
Końcówka 2023 z uwagi na dość spore zawirowania, zmęczenie i kilka prywatnych problemów, była dla mnie czasem na NIE. Dniami, a nawet tygodniami marudzenia. Każdą zmianę i propozycję zmiany przyjmowałam zjeżona i zablokowana. Próżno było szukać we mnie chociaż promila entuzjazmu i wcale nie wynikało to ze złych intencji. Po prostu za dużo u mnie było wszystkiego, czułam się przytłoczona, zagubiona. Brakowało mi ciszy, chwili dla siebie i spokoju, w którym mogłabym ochłonąć i naładować baterie. Z tęsknotą odliczałam dni do urlopu i nie mogłam doczekać się, aż zacznę końcoworoczne wolne.
A potem do drzwi zapukał 2024 rok i wypoczęta bardziej niż w ostatnim czasie, postanowiłam, że wybieram dobry nastrój, dobre reakcj, brak marudzenia.
Nie twierdzę oczywiście, że od 1 stycznia stanę się 100% optymistką i na wszystko będę reagować skrajnie entuzjastycznie. To nie byłabym ja. Mogę jednak pracować nad tym, aby tego optymizmu było we mnie nieco więcej niż to, co jest teraz. Skoro mogę być mieszanką racjonalizmu i pesymizmu, to i na optymizm, moim zdaniem, znajdzie się miejsce.
Od wielu miesięcy dzielnie powtarzam, że jedyne, na co mamy wpływ to nasze zachowanie i reakcje. Myślę, że da się to również rozciągnąć na to, czy przyjmę coś dobrze, neutralne, źle czy bardzo źle. I właśnie na to chcę przeznaczyć kolejne miesiące – na naukę przyjmowania życia lepiej niż dotychczas.
Chcę w tym życiu dostrzegać więcej plusów niż minusów, a że wszystko jest kwestią tego, jak do tego podejdziemy, to właśnie podejście ląduje u mnie na tapecie. Moje podejście, które ostatnio dość mocno kulało.
Wierzę w to, że pracując z przekonaniami, głową, reakcjami i zachowaniami można wiele w sobie zmienić i chętnie sprawdzę, gdzie dojdę tą drogą w 2024 roku.
Mój plan wydaje mi się jednocześnie małym i wielkim. Małym, bo to takie ulotne, niemierzalne, abstrakcyjne wręcz coś. A wielkim, bo widzę, ile zmieniło we mnie przepracowanie pewnych przekonań na przełomie 2022 i 2023 roku.
Chcę kolejnej zmiany. Zmiany tego, jak przyjmuję życie. Chcę przyjmować je lepiej, bo podsumowując ostatnie miesiące i lata, widzę, że obok całej tej swojej surowości, wydarzyło się też wiele dobrego, pojawiły się zwroty akcji, dzięki którym jestem teraz bardzo szczęśliwa. I wiem, że chociaż było w ostatnich latach nieskończenie wiele złych momentów, nie byłabym dzisiaj tym, kim jestem i tu, gdzie jestem, gdyby nie to wszystko, co złe, fatalne i niedobre.
Mam taką refleksję po minionym roku, aby nie skupiać się tylko na tej części nieba, gdzie jest ciemno i ponuro, ale doszukiwać się przejaśnień i słońca na horyzoncie. I myślę, że właśnie to będzie motywem przewodnim bloga w najbliższym roku – dostrzeganie jaśniejszych obszarów na pochmurnym niebie.
Życzę Wam wszystkiego, co najlepsze w 2024. Uczyńmy z niego fantastyczny czas podróży do lepszego życia i lepszej wersji siebie. Oczywiście bez zbędnej presji i zapie***. Wszystko w zgodzie ze sobą i własnymi odczuciami.
Do poczytania wkrótce! Dajcie znać, jakie postanowienia macie na najbliższy rok i czy w ogóle je robicie. O moich planach na 2024 poczytacie w kolejnych wpisach 💪
Dodaj komentarz