Godzina 11 w niedzielne przedpołudnie była dla niej momentem przełomowym. Po prawie dwóch godzinach prokrastynacji i szamotania się, pomiędzy chęcią dalszego spania, a potrzebą ogarnięcia kilku spraw, wygrała walkę ze sobą i niechętnie ruszyła do działania.
O uwagę krzyczało wszystko. Stos naczyń wymagający umycia, zapasy jedzenia, które potrzebowały odmrożenia, pranie zalegające na suszarce i w koszu na pranie. Tak naprawdę decydującym bodźcem do działania była ta wewnętrzna potrzeba uspokojenia myśli poprzez odgracanie.
Wyrzucanie niepotrzebnych już przedmiotów zawsze działało na nią kojąco. Nic tak nie daje powiewu świeżości, jak kolejna zwolniona przestrzeń. W tym podejściu pożegnała stare pościele, które pamiętały czas jej nieżyjącego już dziadka. Następnie do kartonu trafiły szkatułki, które miała całe życie, a do worka pluszowe maskotki otrzymane w ciągu ostatnich dwóch lat jako dodatek do prezentów na różne okazje. Dostaną nowe życie u córki jej koleżanki. Uporządkowała też ściereczki, ręczniki i postanowiła, że ten rok będzie rokiem wymiany. Służą dobrze, ale ich wygląd pasuje bardziej do najdalszego kąta w szufladzie niż miejsca na widoku.
Uczucie piasku pod oczami nie ustąpiło, ale umysł wypełniła myśl, że dobrze było ruszyć tyłek i stanowczo rozprawić się z tym, co uwierało ją od dobrych kilku tygodni, a może i miesięcy. Ze sporą liczbą przedmiotów przeprowadzała się dwa razy, a i tak nie mają one swojego miejsca. Stanowią wspomnienie o latach dziecięcych i bliskich osobach, jednak za każdym razem, kiedy na nie patrzyła, czuła, że czas wypuścić je w świat. Wspomnienia ma w głowie. Nie chce ciągnąć za sobą przedmiotów, których nie używa.
Przez kilka ostatnich lat pozbyła się setek przedmiotów. Uzmysłowiła sobie, że nie potrzebuje ozdób, książki preferuje z biblioteki, przydasie nie są czymś, czemu chce oddawać przestrzeń. Stała się bardzo praktyczną minimalistką. Jeśli coś nie jest używane dostaje wilczy bilet. Nadal podobają jej się mieszkania wypełnione kwiatami, ozdobami i udekorowane świątecznie lub tematycznie. Zrozumiała i zaakceptowała, że lubi to u kogoś. U niej na co dzień wygoda przegrywa z wyglądem. Przestrzeń ma być funkcjonalna, uporządkowana i łatwa do opanowania.
Nadal pamięta te wszystkie ubrania, przedmioty i inne chomikowane dobra z przeznaczeniem na gorszy czas. Jej babcia była chomikiem. Nie wyrzucała niczego. Składowała wszystko na kiedyś, na potem, na lepsze lub gorsze czasy. Oszczędzała i było jej szkoda używać. Wiele z tych rzeczy spędziło lata w kartonach, bo szkoda, bo zniszczą się, bo potłuką. Przeżyły swoich właścicieli, długo szukały nowego domu, a finalnie trafiły na śmietnik.
To nadmierne oszczędzanie weszło jej w krew. Do tej pory, kiedy kupi coś nowego ma dylemat, czy nosić, bo przecież zniszczy się, poplami, uszkodzi. Pracuje nad tym, że ubrania są do noszenia, a naczynia do używania. Nie chce być kolejną osobą w tym domu, którą przeżyją przedmioty schowane w kartonach. Każda powieszona na wieszaku część odzieży regularnie noszona jest w codziennych stylizacjach. Nie ma, że czeka. Nie ma, że się kurzy. Za dużo ubrań w życiu pożegnała przez oszczędzanie, bo szkoda, bo zniszczy się, a potem i tak nie nadawało się do noszenia, bo rozmiar uległ zmianie.
Oddawanie i wyrzucanie rzeczy, które nieużywane przeżyły swoich właścicieli, zawsze przywołują ją do pionu i zagłuszają myśli przez wiele lat powtarzane przez bliskich i wpojone głęboko w jej krwioobieg. Momentami ma wrażenie, że już zawsze będą w jej głowie myśli innych pokoleń. Że już zawsze będzie tylko wypadkową ich sposobu wychowania, radzenia sobie z problemami, przeżywania codzienności.
Ostatnią rzeczą, którą wyniosła na śmietnik w niedzielne przedpołudnie był stolik, dla którego nie tyle nie mogła znaleźć miejsca, co nie chciała. Ogląda go nieustannie od blisko 30 latu, a przed pożegnaniem go blokowała ją myśl, a co jeśli będzie potrzebny. Potrząsnęła głową, przegoniła te obce słowa i podsumowała, że w ciągu 9 miesięcy przestawiała go w różne miejsca, za każdym razem lądowały na nim losowe przedmioty, które kurzyły się, a na jego widok każdorazowo odczuwała brak radości.
Wracając do mieszkania windą poczuła ogromną radość, że wreszcie to zrobiła. Pozbyła się wszystkiego, co trzymała argumentując to fałszywym sentymentem. Poczuła się wolna, zadowolona i lekka. To była dobra decyzja.
Jeśli podoba Ci się to, co tworzę możesz wesprzeć moją twórczość i kupić mi kawę.
- Piekielny hotel: zaginięcie, śledztwo i ludzkie dramaty
- Rok bez zakupów. Trzy miesiące bez kupowania ubrań
- Rezygnuję z Instagrama. O szukaniu siebie w świecie nadmiaru
- Moje cele na drugi kwartał 2024 roku
- Ile warte jest zdrowie?
2022 2023 2024 Blogmas Blogmas 2023 Blogowanie Budżet domowy Czas wolny Dbam o siebie DDA DDD Filmy i seriale Finanse Finanse domowe Finansowe podsumowanie miesiąca Inflacja Kredyty Kryzys Książki Lepsze życie Moje wydatki Odpoczynek Offline Organizacja Organizacja czasu Osiędbanie Oszczędzanie Pieniądze Planowanie Podsumowanie miesiąca Praca nad sobą Przemyślenia Recenzja Refleksje Refleksje codzienne Relacje Relaks Schematy Slow life Terapia Współpraca Wydatki Zadłużenie Zmiana Zmiany
Dodaj komentarz