Marzec upłynął mi pod znakiem wychodzenia z domu. W grafiku pojawiła się druga praca, koncerty oraz wyjścia ze znajomymi. Były to naprawdę intensywne tygodnie i nie wiem jak Wy, ale ja mam tak, że gdy zaczynam częściej wychodzić to zaniedbuję obowiązki domowe. Bałagan robi się jakby sam, podłoga woła o odkurzanie… Jakoś tak nie potrafię stale balansować między różnymi sferami życia bez zaniedbania chociaż jednej, ale z ostatnich tygodni jestem dosyć zadowolona. Załatwiłam kilka ważnych spraw, nadrobiłam odkładane zaległości, odświeżyłam zakurzone znajomości, byłam na kilku randkach, podjęłam kilka istotnych decyzji na temat najbliższych miesięcy mojego życia. I najważniejsze – odkryłam magię planowania tygodnia w notesie. Jak to cudownie oczyszcza głowę i hamuje wybujałe ambicje i zapędy, które w moim przypadku są największą przyczyną niepowodzeń. Stale bowiem zapominam, że doba to 24h, a tydzień 168 i da się upchnąć w ten przedział czasu zaledwie skończoną ilość rzeczy. W tej skończonej ilości rzeczy jest też czas na finanse, które z uwagi na moje zadłużenie są istotnym aspektem mojej codzienności.
Jak moje finanse wyglądały w marcu?
Jedzenie – 609 zł – nie jestem pewna czy czegoś tutaj nie pominęłam, bo wyszło podejrzanie miało biorąc pod uwagę, że było trochę zakupów dla mamy i kilka obiadów ze znajomymi u mnie, ale też pierwsze dwa tygodnie marca to było solidne czyszczenie szafek ze wszelkich zapasów.
Czas wolny – 359 zł – uroki wychodzenia z domu i dużej ilości spotkań ze znajomymi. W tych 359 zł znalazły się również bilety na kilka koncertów w NOSPR.
Pozostałe – 210 zł – nowopowstała kategoria w moim budżecie na wydatki niepasujące do żadnej innej kategorii, czyli znicze i zamówienie stricte dla mamy.
Kosmetyki i higiena – 192,50 zł – największą część tej sumy stanowią moje nowe perfumy.
Ubrania i buty – 135 zł – koszula kupiona na wyprzedaży, kilka par rajstop, marynarki z lumpeksu oraz szalik kupiony w naprawdę mroźny i wietrzny dzień. Szczerze nie sądziłam, że kiedykolwiek trafię na takie załamanie pogody. Wyszłam z domu było znośnie, minęło 30 minut i byłam absolutnie pewna, że nieosłonięta niczym szyja skończy się potężną anginą. Szybki zakup był prawdziwym ratunkiem.
Prezenty – 46 zł.
Chemia i zakupy do domu – 7 zł.
Łącznie: 1558,5 zł
Kwota taka powiedzmy akceptowalna. Już zamierzałam napisać, że w kwietniu wydam znacznie mniej, ale dosłownie wczoraj zostawiłam u dentysty i w aptece 650 zł, więc niestety, ale nie będzie to dobry finansowo miesiąc. Plusem jest to, że po takim wydatku od razu człowiek ma większą ochotę na oszczędzanie i ograniczenie zbędnych wydatków 😉 Dlatego też w kwietniu staram się wydawać jak najmniej. Ma to również związek z wydatkami, które planuję na kolejne miesiące i które mocno nadszarpną mój budżet, ale o tym poczytacie już wkrótce 😉
- Piekielny hotel: zaginięcie, śledztwo i ludzkie dramaty
- Rok bez zakupów. Trzy miesiące bez kupowania ubrań
- Rezygnuję z Instagrama. O szukaniu siebie w świecie nadmiaru
- Moje cele na drugi kwartał 2024 roku
- Ile warte jest zdrowie?
2022 2023 2024 Blogmas Blogmas 2023 Blogowanie Budżet domowy Czas wolny Dbam o siebie DDA DDD Filmy i seriale Finanse Finanse domowe Finansowe podsumowanie miesiąca Inflacja Kredyty Kryzys Książki Lepsze życie Moje wydatki Odpoczynek Offline Organizacja Organizacja czasu Osiędbanie Oszczędzanie Pieniądze Planowanie Podsumowanie miesiąca Praca nad sobą Przemyślenia Recenzja Refleksje Refleksje codzienne Relacje Relaks Schematy Slow life Terapia Współpraca Wydatki Zadłużenie Zmiana Zmiany
Dodaj komentarz