Od zawsze cierpię na słowotok i gadulstwo nerwowe. Kiedy się denerwuję to po prostu gadam. Wyrzucam z siebie kolejne słowa, kolejne zdania i mówię, mówię, mówię… Panicznie boję się ciszy. To ja zaczynam rozmowę. To ja próbuję podtrzymać temat. A często po prostu nawijam i nie zwracam uwagi na drugą osobę. Cały czas antenowy jest po prostu mój.
Uświadomienie sobie tego zajęło mi niemal całe życie i dopiero w wieku 29 lat postanowiłam, że chcę się pozbyć tego natręctwa. Nie lubię tego w sobie. Tego mówienia, gdy nikt nie słucha. Wyrażania opinii, gdy nikt nie pytał. Mówienia od rzeczy, byle tylko mówić.
Postępy w tej kwestii robię bardzo niewielkie. Udało mi się opanować chęć wyrażania opinii w komentarzach na fb, instagramie i innych, mimo że korci (korci bardzo!). Pozostała mi jeszcze ta najtrudniejsza kwestia, czyli przestań gadać na co dzień.
Powiem Wam, że to naprawdę trudne. Nieustanna kontrola, pilnowanie, złość na siebie, że znowu dałam się ponieść. Te różne sytuacje, które wyprowadzają mnie ze stanu kwiatu lotosu na spokojnym jeziorze i uruchamiają wewnętrzną gadułę.
Chciałabym opanować swoją potrzebę wyrażania myśli na każdy temat i ograniczyć się do sytuacji, kiedy odpowiadam tylko, jeśli ktoś mnie zapyta. Paradoksalnie, kiedy ktoś mnie pyta to zacinam się, stresuje i wyrzucam z siebie losowe słowa bez przemyślenia. Denerwuję się po prostu.
Dziwna to przypadłość, mocno generowana przez zdenerwowanie, potrzebę bycia akceptowaną i lubianą.
Uczę się tego, że cisza też jest ok. Bycie w ciszy też jest formą porozumienia. Nie tylko ja jestem odpowiedzialna za konwersację i nie tylko na mnie spoczywa obowiązek dbania o kolejne tematy, następne pytania i podtrzymanie przyjaznej atmosfery.
Chciałabym się nie denerwować, wyluzować, pozwolić każdej rozmowie płynąć swoim rytmem bez usilnego pchania jej naprzód.
Chciałabym częściej trzymać gębę na kłódkę i nie udzielać się bez wyraźnego zaproszenia do rozmowy.
Prowadzenie rozmów nie jest moją mocną stroną. Szczerze mówiąc jest jedną z moich najsłabszych umiejętności, ale uczę się wyciągać wnioski. Uczę się, aby każdego dnia być nieco lepszą. Staram się być tu i teraz i skupiać na rozmówcy, ale chciałabym zdecydowanie częściej bez wysiłku zamknąć dziób i po prostu słuchać. Dać się wygadać rozmówcy, wysłuchać, zadać stosowne pytania.
Wszystko to, czego najczęściej żałuję skupia się najbardziej na tematach rozmowy. Żałuję tego, że mówiłam za dużo. Żałuję, że powiedziałam zbyt wiele na jakiś temat. Żałuję, że nie dałam rozmówcy dojść do głosu. Żałuję, że przerwałam. Żałuję, że zmieniłam temat. Żałuję, że nie zadałam więcej pytań. Żałuję, że tak bardzo skupiałam się na sobie. Żałuję, że poświęciłam tak mało uwagi drugiej osobie. Żałuję, że więcej mówiłam niż słuchałam.
Jestem kiepskim rozmówcą. Interlokutor ze mnie żaden. Właściwie, kiedy myślę o sobie jako rozmówcy, to widzę, że popełniam wszystkie najgorsze możliwe błędy.
Bardzo chciałabym to zmienić. Pracuję nad tym, aby to się zmieniło, bo doskonale wiem, że to, jak zachowuję się podczas rozmowy jest zbieraniną wszystkiego, co mnie zniechęca w ludziach bardzo. Nie chcę być kimś, z kim sama nie chciałabym rozmawiać.
- Piekielny hotel: zaginięcie, śledztwo i ludzkie dramaty
- Rok bez zakupów. Trzy miesiące bez kupowania ubrań
- Rezygnuję z Instagrama. O szukaniu siebie w świecie nadmiaru
- Moje cele na drugi kwartał 2024 roku
- Ile warte jest zdrowie?
2022 2023 2024 Blogmas Blogmas 2023 Blogowanie Budżet domowy Czas wolny Dbam o siebie DDA DDD Filmy i seriale Finanse Finanse domowe Finansowe podsumowanie miesiąca Inflacja Kredyty Kryzys Książki Lepsze życie Moje wydatki Odpoczynek Offline Organizacja Organizacja czasu Osiędbanie Oszczędzanie Pieniądze Planowanie Podsumowanie miesiąca Praca nad sobą Przemyślenia Recenzja Refleksje Refleksje codzienne Relacje Relaks Schematy Slow life Terapia Współpraca Wydatki Zadłużenie Zmiana Zmiany
Dodaj komentarz