Happily Ever After

Miotam się ostatnio i ciałem, i duszą. Coś bym chciała, ale nie wiem co. Gdzieś bym poszła, ale nie wiem gdzie. Coś bym porobiła, ale nie wiem co. Tak sobie funkcjonuję od kilku tygodni w życiowej matni, do której zaprowadził mnie mój umysł i nie umiem sobie poradzić. Czuję napierające zewsząd wszystko, próbuję iść znajomymi ścieżkami, ale nie idzie mi zupełnie. Idę kilka kroków, wracam, idę w innym kierunku, wracam, znowu skręcam i próbuję coś innego, co znam. Czuję się jak rybka złapana na wędkę, która to zbliża się, to oddala od wędkarza, ale nie może zmienić swojej sytuacji. Wszystko jest przesądzone, została złapana. Pozostało jej tylko szamotanie się w różne strony i mam wrażenie, że to samo robię ja.

Uświadomiło mi to dzisiejsze piękne słońce i zapowiedź tegorocznej wiosny. Idzie nowe podpowiada wszystko. I ja też przeszłam na nowe. Zaczęłam życie w innym miejscu, wszystko jest dobrze i w domu obecnym, i poprzednim, ale coś nie uległo zmianie. Moja głowa nie potrafi znaleźć sobie miejsca. Moje myśli nie potrafią się odnaleźć. Jeśli mnie znacie, to wiecie, że spokój i stabilizacja to to, na co moja natura reaguje wysoką podejrzliwością i doszukiwaniem się problemów. Nie potrafię tak swobodnie wyjść z trybu przetrwania, a tymczasem przyszło mi dryfować po spokojnych wodach. Mnie, kobiecie wychowanej pośród sztormów. Kobiecie zrodzonej z burzy, zamiecie i życiowego rozpier*olu. I chociaż cieszę się tym spokojem bardzo, to światło, które dzisiaj zaświeciło przez okno, pokazało mi, jak daleko za moim szczęśliwym sercem, jest moja głowa zatrzymana w trybie walki i trybie przetrwa.

W mojej głowie otworzyły się pudła lęków i strachu. Odpaliły się stare schematy. Myśli skaczą po znajomych tematach i opierają się przed czymś nowym. Czuję, jak bardzo skostniałe są, jak przywarte do tego, co było, co znają, co się nie udało.

Mam wrażenie, że ten towarzyszący mi mętlik i brak zdecydowania są wynikiem tego, że ja jestem w tym życiu, ale moje lęki, moje obawy i moja głowa gdzieś pomiędzy starym, a jeszcze starszym dramatem. Blokuje mnie to zakotwiczenie w przeszłości przed odczuwaniem pełni radości, bo moje myśli nie mogą znaleźć sobie miejsca.

Nie poświęciłam im przecież zbyt wiele uwagi. Przyszłam tutaj, żądna nowego życia i zagłuszyłam to wszystko, co we mnie aż buzuje. Nie zaopiekowałam się swoimi emocjami, nie wsłuchałam się w siebie. Chłonęłam spokój jak narkotyk i zapomniałam, że spokój to nie jest mój naturalny stan. Cieszę się nim przez kilka tygodni, ale żeby nie wejść w tryb wypatrywania nieszczęść potrzebuję pracy nad tym wszystkim, co przewija się między moimi półkulami.

Potrzebuję czasu, żeby dostroić serce, duszę i głowę. Potrzebuję czasu, żeby uwierzyć, że mogę w pełni żyć tym dobrym, spokojnym życiem i że nic nie wybuchnie, nie stracę gruntu pod stopami. Zabawne, bo zawsze wydawało mi się, że spokój po prostu mnie uratuje. Na wielu płaszczyznach i na zawsze. Problem w tym, że ludzie naznaczeni destrukcyjną przeszłością nie mogą tak po prostu żyć i cieszyć się życiem. To kolejna walka, którą muszą stoczyć. Tym razem ze swoją głową, swoimi demonami, lękami i strachem.

Dobrze, że wyszło to słońce i osłoniło wszechobecny kurz, który pokrył spychane gdzieś do wnętrza emocje. Wiem już, że sam spokój to za mało. Spokój i dobry czas to również za mało. Dalej czeka mnie praca nad sobą, aby i moja głowa weszła w nowe życie, bo im dłużej obserwuję swoje myśli, tym bardziej widzę, że odbijają się od tematów, którymi zajmowałam się przez ostatnie kilka lat. Problem w tym, że to już nie są moje tematy. Nie grają ze mną, nie rezonują, to już nie jestem ja.

Ciekawie jest uświadomić sobie, że przyszedł czas, kiedy będę poznawać siebie na nowo, w zupełnie innych i nieznanych okolicznościach. Permanentnie dobry czas bez walki, nerwówy, krzyków i dram, które towarzyszyły mi przez 30 i pół roku życia wzbudza we mnie pewien niepokój. Bo czy ja sobie w tym spokoju poradzę? Czy odnajdę się bez napięć i bez problemów? Czy nauczę się tak po prostu cieszyć dobrym czasem bez wypatrywania na horyzoncie kataklizmu?

Żadna z moich wizji siebie nie pasuje już do teraz. Nie pasują również cele, które ciągnęły się za mną od dawna, a które odkładałam na lepsze czasy. Czuję się teraz, jakby ktoś dał mi plik białych kartek, posadził przy biurku i powiedział – proszę, oto reszta Twojego życia, napisz, jak ma wyglądać, a mnie w głowie towarzyszy tylko pustka. I nie ta z kategorii wyobraźni bez granic, raczej ta, która zionie brakiem pomysłu. Żadnych wyznaczników, żadnych wskazówek. Ja i puste strony. Ja i historia, której nie potrafię teraz ułożyć.

Mam jednie wizję tego, że chcę więcej tego szczęścia i spokoju, bo to jak kocyk, który otula i chroni przed całym światem. Nie myślałam nigdy, co będzie po happily ever after, bo i nikt tego nie pokazuje w książkach i filmach. Tymczasem przekroczyłam ten próg. Od kilku tygodni jestem w krainie Happily Ever After i nie bardzo wiem, co dalej. Wierzę jednak, że wiosna pozwoli mi wprowadzić swoje myśli na nowe tory i znaleźć nową drogę, bo na instrukcję jak żyć w Happily Ever After, jakoś nie liczę 😉 Nie przyjęłabym jej zresztą, bo wiecie, że nie lubię porad. Chcę wszystko sama, po swojemu i na swoich błędach.


Call to action, czyli zaproszenie do działania

Skomentuj ten wpis. Na moim blogu można komentować anonimowo.

Udostępnij: zachęcam do udostępniania linków do strony kolejnym osobom. Nowi Czytelnicy zawsze mile widziani : )

Wspieraj przez buycoffee.to [klik]

Kup mój ebook [KLIK]

Napisz do mnie: makabreskajbf@gmail.com

Spotkajmy się w social mediach: facebook & Instagram

Przeczytaj poprzednie wpisy:

Znajdź coś dla siebie: Wybierz tag i sprawdź interesujące Cię treści.

2022 2023 2024 Blogmas Blogmas 2023 Blogowanie Budżet domowy Czas wolny Dbam o siebie DDA DDD Filmy i seriale Finanse Finanse domowe Finansowe podsumowanie miesiąca Inflacja Kredyty Kryzys Książki Lepsze życie Moje wydatki Odpoczynek Offline Organizacja Organizacja czasu Osiędbanie Oszczędzanie Pieniądze Planowanie Podsumowanie miesiąca Praca nad sobą Przemyślenia Recenzja Refleksje Refleksje codzienne Relacje Relaks Schematy Slow life Terapia Współpraca Wydatki Zadłużenie Zmiana Zmiany

3 odpowiedzi na „Happily Ever After”

  1. Awatar
    Anonim

    Hej. Bardzo refleksyjny i inspirujący post. Sama lawiruję między tym co bym chciała, a swoimi możliwościami i ograniczeniami. Odnoszę wrażenie, że zaniedbałam swoje życie. Niedokończone studia, skakanie z kwiatka na kwiatek i nigdy niczego nie skończyłam. Niemniej, nauczyłam się, że każda moja porażka zbliża mnie do zwycięstwa. Życzę Tobie, żebyś się nie poddawała. Poszukaj może stabilności w martwych rzeczach (książka, ciepły koc, ciepła herbata/kawa), to tak na początek

    Polubione przez 1 osoba

    1. Awatar Justyna | makabreska.com

      Też mam w życiu dużo zaczętych i niedokończonych tematów, które, tak sobie teraz myślę, porzuciłam, bo przestały być moje albo nigdy moje nie były. Studia rzuciłam o 3 lata za późno, pochłonęły dużo czasu, który mogłam spożytkować lepiej. Żałuję, że słuchałam doradzania innych w tym temacie ☹️

      Polubienie

Dodaj komentarz

Jestem Justyna,

Makabreska.com to moje miejsce w wirtualnym świecie. Bloga tworzę od trzech lat, a w blogosferze obecna jestem od blisko piętnastu. Piszę o drodze do lepszego życia, pracy nad sobą, podejściu do problemów, dobrostanie, finansach osobistych. Makabreska.com to miejsce, w którym dzielę się moimi wzlotami, upadkami oraz sukcesami. Okazjonalnie publikuję recenzje książek oraz moje opowiadania.

Znajdźmy się w Internecie

2022 2023 2024 Blogmas Blogmas 2023 Blogowanie Budżet domowy Czas wolny Dbam o siebie DDA DDD Filmy i seriale Finanse Finanse domowe Finansowe podsumowanie miesiąca Inflacja Kredyty Kryzys Książki Lepsze życie Moje wydatki Odpoczynek Offline Organizacja Organizacja czasu Osiędbanie Oszczędzanie Pieniądze Planowanie Podsumowanie miesiąca Praca nad sobą Przemyślenia Recenzja Refleksje Refleksje codzienne Relacje Relaks Schematy Slow life Terapia Współpraca Wydatki Zadłużenie Zmiana Zmiany